2 stycznia 2015

Zamiast karpia - węgorze
Kochani !!!!!
2014 rok już za nami. Uważam, że dla mnie był bardzo szczęśliwy. Zrealizowałem swoje marzenia aby jeszcze raz popłynąć przez Pacyfik. Miałem szczęście, że udało mi się zebrać na tak długi rejs bardzo dobrą załogę: pięciu doświadczonych kapitanów (Piotr, Witold, Patryk, Leszek i ja ) oraz naszą "złotą" młodzież, czyli Anię, Mateusza, Kubę i Wojtka. Muszę przyznać, że młodzi na czele z Anią czasami dawali nam "popalić". Najważniejsze, że zgodnie z planem dotarliśmy do Nowej Zelandii i rozstaliśmy się bez żadnych problemów. A udało nam się zaliczyć dużo więcej portów i wysp, niż planowałem. W tym też bardzo duża zasługa małżonki Patryka - Elżbiety.

Lulu i jej statek
W Kostaryce Witold stwierdził, że dla mnie ten rejs to rejs sentymentalny. Odwiedziłem kilka miejsc, w których zatrzymaliśmy się 32 lata temu. W Golfito dowiedziałem się, że mój stary znajomy Tom odszedł już na wieczną wachtę. Ale ku wielkiej radości miałem możność spotkać się z Lulu, córką Toma. 32 lata temu mała Lulu często podpływała do Czarnego na swoim maleńkim canoe i nas pozdrawiała. Obecnie Lulu mieszka na farmie swojego małżonka przy granicy z Panamą i pracuje jako celniczka. 

Na Bora-Bora spotkanie po 32 latach ze Staszkiem Wiśniewskim. W zacisznym domku nad laguną przy wyśmienitej kolacji Patryk z Elą i ja słuchaliśmy opowieści Stana i Małgosi o ich wyspie, cyklonach i życiu na Polinezji. 

Nadine, Zosia i Sylwester
W Nowej Zelandii odwiedził mnie Kazik Jasica, pierwszy raz spotkaliśmy się też 32 lata temu. Jak również Nadine Kuczera z córką i synem. Na Czarnym Nadine poznała Bernarda przyszłego małżonka i przepłynęła z Australii do Południowej Afryki. 

Niestety Bernarda już nie spotkałem. Kilka lat temu odszedł na wieczną wachtę. 






Tutaj w Whangarei też dopisało mi szczęście. Poznałem wspaniałą rodzinkę. Ala i Sławek mieszkają w Nowej Zelandii ponad 12 lat. Mają dwie wesołe córeczki Natalkę i Oliwię.

Ala i Sławek
W Nowej Zelandii nie można kupić normalnego chleba. Ala zadbała o nas i często zajadamy się jej chlebkiem. Wigilię i Sylwestra spędzałem właśnie u Państwa Szostków. Miałem wybitne szczęście trafić na Polską Wigilię. 

Sławek ukończył Wydział Mechaniczny w Szkole Morskiej w Gdyni. Tak więc uruchomił Nissana. Dzięki Sławkowi uczestniczyłem w łowieniu węgorzy oraz kilka dni temu w polowaniu na zające. Pasztet z zająca to specjalność Ali a "pie", czyli zapiekanka z zająca, to specjalność Sławka.









Obecnie Kuba ze swoją dziewczyną Karoliną oraz Wojtkiem przebywają na południowej wyspie. Ja dalej pracuje przy remoncie jachtu. I tak czas leci. 

Serdecznie pozdrawiam, Jurek