Australia

Julia Raszko
27.05.15. godz.1905 „Czarny Diament” po przepłynięciu po raz drugi przez Pacyfik cumuje do nabrzeża Rivergate Mariny w Brisbane. Z jachtu wyokrętowują Wojtek i Bartek. Martin załatwia dostawę do Sydney dużego kampera. Jest okazja, więc cała załoga udaje się do Sydney. 

Kiedy Basia Meder opuszczała jacht w Nowej Kaledonii obiecała nam, że w Australii przywita nas szarlotką i słowa dotrzymała. Odwiedziła mnie z bardzo sympatyczną młodą podróżniczką Julią Raszko. W tym podróżniczym gronie przy kawce i szarlotce bardzo miło spędzamy czas. Dwa dni później Julia nagrywa ze mną wywiad do polonijnego radia. [relację ze spotkania oraz fragment rozmowy można znaleźć na blogu Julii TUTAJ]


Szarlotka Basi Meder
W Brisbane byłem 33 lata temu. Zastanawiam się czy spotkam tutaj moich przyjaciół z przed 33 lat. Okazuje się, że bardzo szybko odnajduję Elę i Jurka Zająców. Już na drugi dzień Ela z Jurkiem odwiedzają nas jachcie. 

Jeszcze raz wspominamy nasze wspaniałe wypady w skałki, ogniska i różne imprezy na Czarnym i innych międzynarodowych jachtach stojących przy Ogrodzie Botanicznym w centrum miasta. Jurek powiadamia następnych znajomych, Zbyszka Piotrowskiego oraz Wojtka Górnego.

Wojtek zaraz po przybyciu na jacht oświadcza, że dobrze gotuje i przygotuje nam obiad. Słowa dotrzymał i na jacht przywozi jeszcze ciepłe smaczne pyzy w sosie pieczarkowym oraz barszczyk czerwony. Załoga zażera się do bólu.

Ela zrobiła 100 ruskich pierogów oraz szmalec, który zniknął bardzo szybko. Po N. Zelandii i N. Kaledonii miłe zaskoczenie, bo w Australii możemy kupić chleb podobny do naszego polskiego chlebka.

Ela, Jurek, Zosia Zającowie i Jurek

Jurek z Elą i pupilką
Jurek i Wojtek Górny

Niespodziewanie otrzymuję wspaniałą wiadomość. W Brisbane mieszka Lidia Morawska, córka naszego znakomitego kapitana, Henryka Jaskuły. Z Henrykiem znamy się już od 1970 roku. Heniu często wspominał o swoich córkach na jachcie „Chrobry” w „I Górniczym Rejsie Atlantyckim” na Wyspy Kanaryjskie.

Lidka Morawska i Jurek
Jestem zaproszony na rodzinny obiad do Państwa Morawskich. Jest okazja, aby poznać wnuczki i prawnuki Henryka. Henryk uczulił Lidkę, że lubię czerwone wino. Dzień przed wypłynięciem Lidka przywozi na jacht kilka butelek wina oraz szampan, który zgodnie z Lidki życzeniem mam wypić w dniu moich urodzin.

Wojtek zaopatruje nas w polskie wędliny i polski chleb. Otrzymuję dodatkowo aluminiowy rower oraz dużo drobiazgów, które zawsze przydadzą się na jachcie. 

06.06.15 na pokładzie Czarnego meldują się moi niezawodni przyjaciele z USA - Ela i Patryk Lee. 

To co piękne musi się skończyć. Czas płynąć dalej. Teraz kurs na północ. Do mariny Mooloolaba wpływamy przy wysokiej wodzie. Tym razem odwiedza nas Graham Smith stary przyjaciel Patryków. Poznali się na jachcie „Zjawa IV” w 2004 roku. Przez dwa dni Graham jest do naszej dyspozycji. Dzięki niemu możemy zrobić poważne zakupy przed wpłynięciem na Wielką Rafę Australijską.

12.06.15 wypływamy z Mooloolaby. Mamy pomyślne wiatry a więc po 3 dniach wpływamy w Capricon Chanal, czyli początku Wielkiej Rafy. 16.06.15 w dniu urodzin mojego syna Mariusza, Czarny kotwiczy w zatoce Refuge Ba na wyspie Scawfill. Po godzinie Piotr, Miriam, Basia i Marcin płyną na brzeg. Z wyprawy wracają wieczorem. Zaskakuje mnie słaba widoczność pod wodą. Koło jachtu przelatuje bardzo dużo motyli. 

Na drugi dzień zatrzymujemy się na boi przy wyspie Keswick. 18.06 płyniemy dalej.

22 lata Miriam
19.06.15 moja wnuczka Miriam ma urodziny. Zgodnie z jej życzeniem na wyspie Goldsmith zatrzymujemy się na dwa dni. Jest szampan i uroczyste śniadanie. Messa ustrojona balonami. To pierwsze urodziny Miriam na jachcie. Po śniadaniu wszyscy wybieramy się na brzeg. 

20.06.15. Zdrowo wieje. Na małym foku i bezanie z szybkością 6-8 węzłów gnamy w kierunku wyspy Hamilton. O 1410 Czarny dobija do nabrzeża luksusowej mariny Hamilton. Patryk załatwia formalności w marinie. Włos mi się zjeżył na łysiejącej czuprynie, gdy dowiedziałem się ile skasowano za dwudniowy postój w Marinie (300 $ A), ale kto mówił, że będzie łatwo.  


Ela na wyspie Hamilton

Ptaszki z Hamilton
Ja też bym coś zjadł
W marinie Hamilton

21.06.15. Dzięki Eli i Patrykowi jeszcze jedno z moich marzeń zostało spełnione. Godzinny lot helikopterem nad wysepkami, zatoczkami i rafą to naprawdę wspaniałe przeżycie.

Serduszko na rafie - zdjęcie z helikoptera

22.06 15 kilka godzin po wypłynięciu z Hamilton zatrzymujemy się przy wyspie Whitsunday. Kilkanaście minut później wszyscy udają się na nurkowanie i spacer po wyspie. Dalej zaskakuje mnie słaba widoczność pod wodą.

24.06.15. Czarny stoi na boi w Stonehaven Anchorage na wyspie Hook. Miriam z Piotrem i Elą wybrali się na zdobycie pobliskiego szczytu. Marcin dziś rano złowił pierwszą rybkę i teraz szuka przynęty na brzegu. Ja z Patrykiem po spacerku zasiadamy do gry w begamona. 

25.06.15 jesteśmy na boi 50 metrów od brzegu na wyspie Hook. Już z jachtu widać, że widoczność pod wodą jest bardzo dobra. Marcin, Basia i Piotr wskakują do wody i płyną na pobliskie rafy. Ja stwierdzam, że woda jest już na tyle ciepła, wiec czas na kręcenie filmów pod wodą. Dziś Miriam pracuje jako przewoźnik i z dingi nas asekuruje. Widoczność po wodą jest dobra. Wszyscy są bardzo zadowoleni. Marcin spotyka rekina, pod wodą są żółwie oraz bardzo dużo ryb. Po krótkim odpoczynku wszyscy wracają na podwodne safari. 

Na drugi dzień wieczorem wypływamy w kierunku Townsville. Mamy bardzo korzystny wiatr, tak więc z szybkością 6-7 węzłów Czarny gna do celu. 27.07. 15 wieczorem przy wysokiej wodzie wpływamy do mariny. Patryk przekazuje nam wiadomość, że klucz do bramek i toalety jest pod wycieraczką budynku mariny. Oczywiście wszyscy zaraz po kolacji wszyscy udają się pod prysznice. Po powrocie na jacht ja z Elą i Patrykiem udajemy się na dłuższy spacer po Townsville. 

Na razie tyle z pokładu Czarnego. 

Serdecznie pozdrawiam, 

Jurek
Bracia Wybrzeża w N. Kaledonii

Salon Braci Wybrzeża w Noumea

Tablica  - Kpt. J. Cook