„Czarny Diament” w gościnnym Pucku :)

Wagabunda z Diamenta
Żal, że na naszym Bałtyku sezon żeglarski trwa tak krótko. „Czarny” już na brzegu. Jak zwykle zabrałem się do remontu jachtu. Rozebrałem warsztat, aby sprawdzić stan poszycia pod warsztatem. Ku wielkiemu zaskoczeniu blacha wyglądała bardzo dobrze. Lechu Nowak zafundował nowa płytę czołową w warsztacie. Następnie z Romanem zabraliśmy się za demontaż maszynki sterowej. Trzeba było wymienić łożysko oraz uszczelki. Przy okazji wyczyściłem rdzę pod koją i zbiornikiem paliwa w mojej kabinie (Dziupla) i pięciokrotnie pomalowałem dno. Zostało mi jeszcze wyczyszczenie z rdzy i pomalowanie pod drugim zbiornikiem. No i koniecznie musiałem przygotować mój niezawodny silnik na zimę. Roman bardzo szybko poznaje wszystkie tajemnice „Czarnego”.

Wyspy Komorskie

Znowu w Mustamudu !!!!!!!!!!!

Port Mutsamudu
27.11.2015 Z Wysp Komorskich najbardziej polubiłem wyspę Anjouan. Odwiedziłem ją kilka razy. Maleńki porcik w Mutsamudu, gdzie często mogłem zacumować do starego holownika i nie martwić się o wybieranie cum przy niskim czy wysokim pływie, był bardzo przyjemnym miejscem na postój. Mimo, że to arabska wyspa, miałem tutaj dobre relacje z mieszkańcami. Ostatni raz odwiedziłem ją w 1998 roku.

Już kilka mil od portu zauważam, że w Mutsamudu coś się zmieniło. Na nabrzeżu stoją setki kontenerów, nawet dawne boisko do piłki nożnej zostało zamienione na parking kontenerowy. Gdy podpływamy bliżej okazuje się, że przy nabrzeżu stoją 4 stateczki pasażerskie oraz 5 trochę podrdzewiałych małych statków. Ten najbardziej zardzewiały - stary holownik - stoi jak pomnik w tym samym miejscu, co kiedyś. 

Madagaskar

Rybacy z Madagaskaru
04.11.15 Po długo oczekiwanej odprawie Czarny wyrusza w dalszy etap. Mamy bardzo pomyślną prognozę na następny tydzień. Ponieważ płyniemy w czworo, ja też pełnię wachty przy sterze. Niestety pierwszy raz zasiadam za sterem w okularach.

Kiedy mijamy północny przylądek Madagaskaru - Ambre - ustają duże oceaniczne fale i lżeje wiatr. Mamy wrażenie, że pływamy po Mazurach. Po 8 dniach żeglugi do zatoki na wyspie Nosi Be wpływamy nocą. 

Gdy zbliżamy się do wyspy, mija nas duży statek pasażerski. No to widać, że musiało się tutaj dużo zmienić. Rano podpływa na dingi młody chłopiec Kool i przedstawia się jako agent firmy „Yacht Help Services”. Dwie godziny później zjawia się „szef” tej firmy Jimmy, który mówi po angielsku. Uzgadniam z chłopakami, że będą pilnować za 10.000 ariary (3 $ USA ) nasze dingi na brzegu. Wiem, że to bardzo mało, ale taką cenę podał Jimmy. Mam okazję pozbyć się nadmiaru moich ciuchów, które przekazałem szefowi, jako dodatkowe wynagrodzenie.

Australia

Julia Raszko
27.05.15. godz.1905 „Czarny Diament” po przepłynięciu po raz drugi przez Pacyfik cumuje do nabrzeża Rivergate Mariny w Brisbane. Z jachtu wyokrętowują Wojtek i Bartek. Martin załatwia dostawę do Sydney dużego kampera. Jest okazja, więc cała załoga udaje się do Sydney. 

Kiedy Basia Meder opuszczała jacht w Nowej Kaledonii obiecała nam, że w Australii przywita nas szarlotką i słowa dotrzymała. Odwiedziła mnie z bardzo sympatyczną młodą podróżniczką Julią Raszko. W tym podróżniczym gronie przy kawce i szarlotce bardzo miło spędzamy czas. Dwa dni później Julia nagrywa ze mną wywiad do polonijnego radia. [relację ze spotkania oraz fragment rozmowy można znaleźć na blogu Julii TUTAJ]

Ciekawe spotkania

Dwa ostatnie dni na „Czarnym” 

04.02.15 otrzymujemy wiadomość, że w Whangarei przebywa Ambasador PR w Nowej Zelandii, Zbigniew Gniatkowski, i pragnie złożyć wizytę na „Czarnym Diamencie”. Przyleciał do Whangarei na uroczystości związane z Waitangi Festiwal. Ponieważ w dzień Ambasador jest bardzo zajęty - umawiamy się na 05.02.15 godz. 2000. W telefonicznej rozmowie uprzedzam naszego Ambasadora, że jacht jest w remoncie i stoi na brzegu. Mój kuzyn Wojtek postarał się, aby było czysto na jachcie.

2 stycznia 2015

Zamiast karpia - węgorze
Kochani !!!!!
2014 rok już za nami. Uważam, że dla mnie był bardzo szczęśliwy. Zrealizowałem swoje marzenia aby jeszcze raz popłynąć przez Pacyfik. Miałem szczęście, że udało mi się zebrać na tak długi rejs bardzo dobrą załogę: pięciu doświadczonych kapitanów (Piotr, Witold, Patryk, Leszek i ja ) oraz naszą "złotą" młodzież, czyli Anię, Mateusza, Kubę i Wojtka. Muszę przyznać, że młodzi na czele z Anią czasami dawali nam "popalić". Najważniejsze, że zgodnie z planem dotarliśmy do Nowej Zelandii i rozstaliśmy się bez żadnych problemów. A udało nam się zaliczyć dużo więcej portów i wysp, niż planowałem. W tym też bardzo duża zasługa małżonki Patryka - Elżbiety.

T O N G A 32 lata później

Maka Fa'akinaga XIIw - Tonga
26.08.14 r Już od samego rana zastanawiamy się z Patrykiem czy uda nam się dzisiaj wpłynąć do Nukualofa. Na szczęście wiatr trochę stężał i z szybkością 6-7 węzłów zbliżamy się do wysp Królestwa Tonga. O 1040 Witold melduje, że na kursie zobaczono ląd. To wyspa ‘Eva. Powoli zbliżamy się do Piha Passage. Kiedy dopływamy do wąskiego przejścia uruchamiam silnik a żagle idą w dół. Już z daleka widać, że dużo zmieniło się w Nukualofa. Wybudowano nabrzeże dla dużych statków oraz basen dla statków rybackich i jachtów. Nie jestem pewny co do głębokości w basenie więc cumujemy do nabrzeża dla małych statków pasażerskich. Dziś nie odprawimy się bo wszystkie ważne urzędy już nie pracują. Prawie cały dzień trwa odprawa celno-paszportowa. Po załatwieniu wszystkich formalności Ania ulatnia się z jachtu jak kamfora. Po kilku minutach nie ma już chłopców. Ania wróciła z wielkim hukiem w bardzo „podejrzanym” stanie o godz. trzeciej nad ranem z guzem na czole. Tak się bawią marynarze w portach.

Drugi Etap już za nami

Widok z VC
Kochani !!!!!!!!!!!!!!
Drugi etap rejsu po Pacyfiku już za nami. Pierwszy to Portobelo - Markizy. Drugi etap to Markizy - Bora-Bora. Cieszę się ogromnie, że tym razem mogę zaliczyć przynajmniej najważniejsze atole i wyspy Francuskiej Polinezji. Oto one:
Hiva Oa, Nuku Hiva, Manihi, Ahe, Rangiroa, Tahiti, Moorea, Huahine, Raiatea, Tahaa i Bora-Bora. Każda z tych wysp ma swój urok. Chociaż Tahiti bardzo mnie zaskoczyła. Nie wiem dlaczego, ale ta wyspa została już zeszpecona dużymi budynkami na szczytach wielu gór. Ale jak ktoś chce to na każdej z wysp znajdzie ciekawe zakątki. 

Drugi raz na Pacyfiku !!!!!

foto: Ania Wróblewska
29.03.2014 r. godz. 1445 otwierają się ostatnie wrota śluzy Miraflores Kanału Panamskiego i „Czarny Diament” po raz drugi wypływa na Pacyfik. Jestem szczęśliwy, że znowu jestem na Pacyfiku. 

Biało-Czerwona na Karaibach

Początek jednego z (nie)przypadkowych spotkań z rodakami 

Kapitanowie !!!! Jurek Radomski, Witold Sobkowicz i Leszek Żak Pozdrawiają z St. Lucia!

09.02.2013r w Fort de France „Czarny Diament” zakończył kolejny rejs po wodach Morza Karaibskiego.

27.01.13 w St. Martin kpt. Witold Sobkowicz który prowadził Diament z Polski aż do St. Martin przekazał na ręce Patricka Lee banderkę. Najwierniejszy załogant „Czarnego” przyjął obowiązki kapitana i od razu zabrał się do roboty. Najpierw przekazał armatorowi dwa nowe żagle fok i grot a następnie zajął się odprawą. Zanosiło się na mały bunt na jachcie. Elżbieta – małżonka Patryka trochę zaprotestowała i nie chciała słuchać kapitana Ale ku uciesze całej załogi Ela przyjęła obowiązki organizatora wycieczek na wszystkich odwiedzanych wyspach. Z obowiązków wywiązała się znakomicie. Druga załogantka Dorota Żychowska zajęła się porządkami na jachcie i często rządziła w kambuzie. 

Czarny Diament wypływa z Wiślinki w następny rejs

16.09.12  „Czarny Diament” wypływa w następny rejs.

Załoga: Jerzy Radomski - armator, Witold Sobkowicz - kapitan, Patrick Lee - I oficer, Maciej Walczyński - II oficer , Julian Fey - III oficer, Dorota Kobierowska-Dębiec – załoga, Bartosz Romanowski – załoga, Wołodia Semkin - załoga


Gościnną Wiślinkę, w której - dzięki Grzegorzowi Falińskiemu - Czarny i jego kapitan spędzili bardzo przyjemnie czas, żegnałem z wielkim żalem. Dziękuję Ci Grzesiu za wspaniałą opiekę.


Plymouth - Newhaven

12.06.10 godz. 0555 przy wysokiej wodzie odchodzimy od nabrzeża  Mayflower Mariny. Ponieważ zaczyna się odpływ, szybko oddalamy się od Plymouth. Po godzinie stawiamy żagle i Czarny Diament* mknie na wschód. 
O 0720 płynie w naszym kierunku polski jacht Ulysses. Mój stary znajomy Lewiński Mirosław zaczyna swój wielki rejs dookoła świata szlakiem kapitana Władysława Wagnera [link do relacji z Ulysessa TUTAJ - przyp. patmik]. Życzymy sobie pomyślnych wiatrów. 

Punta Delgada – Plymouth

2.06.2010r. Siódmy dzień żeglugi z Punta Delgada. Powoli zbliżamy się do Zatoki Biskajskiej. O godz. 1600 mamy do Plymouth 592 mile. Dziś pierwszy raz od wielu dni zaświeciło słoneczko. Niestety po kilku godzinach schowało się za chmurki. Od wyjścia z Punta Delgada cały czas mamy pomyślny wiatr: najpierw południowo zachodni a po czterech dniach przeszedł na południowo wschodni. Od wczoraj wieje 4-5.
Płyniemy w siódemkę. Mieszko i Paulina (która mieszka w Kanadzie) płyną już od Dominikany. Na Horcie zaokrętowała bardzo sympatyczna para - Kasia i Bartek ze Szczecina. Mieli przylecieć do Dominikany, niestety niedobry wulkan pokrzyżował plany:

Diamentowe mile (2004)

22.06.2003r. w chorwackiej Marinie „Dalmacja” w Sukosanie, na pokładzie „Czarnego Diamenta*”, odbyła się skromna uroczystość „25 lat po morzach i oceanach świata”.

            6 maja 1978 roku o godzinie 10:15 do przystani Centralnego Ośrodka Szkolenia Żeglarzy w Trzebieży wpłynął szesnastometrowy kecz. Kilka godzin później zgromadzeni na nabrzeżu i jachcie śląscy żeglarze i ich goście przeżyli wzruszającą chwilę. W ciszy padły wyczekiwane od siedmiu lat słowa matki chrzestnej Joanny Chlebik: „Płyń po morzach i oceanach i rozsławiaj polską banderę. Nadaję ci imię ‘Czarny Diament’”. 22 czerwca 1978 roku o godzinie 22:55 z portu Świnoujście „Czarny Diament” wypłynął w rejs, który był zaplanowany na cztery lata a trwa aż do dzisiaj. W latach 1978-2004 „Czarny” przepłynął 200 639 mil morskich, odwiedził 383 portów w 71 państwach. W wielu krajach i państwach był wielokrotnie. 

Cud na rafie

W dniu 4 czerwca 1979 roku jacht „Czarny Diament*” powoli zbliża się do cieśniny Bab - El - Mandeb. Z lewej strony widoczny jest brzeg Jemenu Południowego, a z prawej brzeg Etiopii. W najwęższym odcinku znajduje się wyspa Perim. W tym miejscu kończy się Morze Czerwone, a zaczyna Zatoka Adeńska. Do wyspy Perim mamy około 20 mil morskich. Jesteśmy na bardzo uczęszczanym szlaku morskim. Tu mijają się statki płynące z Oceanu Indyjskiego do Kanału Sueskiego i odwrotnie. Aby im nie przeszkadzać, żeglujemy pomiędzy głównym torem dla statków, a brzegiem Etiopii. Od godziny 14:00 wieje dobra siódemka. Na sztormowych żaglach halsujemy pod wiatr.